Friends HLILogoHLI Human Life International - Polska
Polski serwis pro-life

To nie aborcja jest miłosierdziem dla dziecka, ale urodzenie go i opieka paliatywna, która sprawia, że dziecko nie będzie odczuwało bólu umierając – powiedział Jakub Bałtroszewicz. Prezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia i Rodziny w rozmowie z KAI podkreślił, że decyzja Trybunału Konstytucyjnego kreuje olbrzymią odpowiedzialność państwa, ale i organizacji pro-life, za pomoc rodzinom, w których rodzą się chore dzieci.

Anna Rasińska (KAI): Jak Polska Federacja Ruchów Obrony Życia i Rodziny przyjęła orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego dotyczące aborcji eugenicznej? Czy spodziewaliście się Państwo takiej decyzji?

Jakub Bałtroszewicz (prezes PFROŻiR): Przyjęliśmy ten wyrok z wdzięcznością Bogu i ludziom, ale spodziewaliśmy się takiej decyzji. Orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego od lat potwierdzało, że Konstytucja RP stoi po stronie życia. Natomiast nie przyjęliśmy tej decyzji z żadnym triumfalizmem, bo wiemy, że ta decyzja kreuje olbrzymią odpowiedzialność państwa, ale i organizacji pro-life za pomoc rodzinom, w których rodzą się takie dzieci, by nie były zostawione same sobie w rozwiązywaniu problemów związanych z troską o chore czy niepełnosprawne dzieci.

Od lat domagaliśmy się zwiększenia zakresu ochrony życia w Polsce. Teraz, kiedy prawo jest po stronie życia, musimy pokazać, że jako organizacje pro life staniemy na wysokości zadania.

Niektóre banery i auta trzeba schować i zająć się zdecydowanie działaniami pomocowymi. Tak, by za 2-3 lata dzisiejsze protesty i postulaty na nich głoszone okazały się nieprawdziwe. Trzeba zadbać o to, by dzieci przychodzące na świat i ich rodziny miały odpowiednią opiekę i wsparcie ze strony państwa i organizacji społecznych takich jak nasze.

Liczę na to, że „Fundacja Życie i Rodzina” Kai Godek czy „Fundacja Pro-prawo do życia” Mariusza Dzierżawskiego, które są znane z walki o ochronę życia i przyczyniły się do tego sukcesu, równie mocno zaangażują się teraz w działania pomocowe, tak jak to robią organizację zrzeszone w Federacji.

KAI: W debacie publicznej pojawia się jednak wiele głosów kobiet mówiących o tym, że brakuje pomocy dla rodzin z chorymi dziećmi. Czy tak jest naprawdę?

– Federacja na stronie www.jedenznas.pl opublikowała dokument, który sumuje prawa rodziców do pomocy po urodzenia dziecka. Wymienione są tam wszystkie zasiłki i kwoty wsparcia, które już dziś państwo oferuje. W piątek rzecznik PiS zapewnił o znacznym rozszerzeniu ustawy „Za życiem” i zwiększeniu wsparcia dla rodzin.

Myślę, że w tej sprawie już zrobiono bardzo dużo, ale należy zrobić jeszcze więcej. Mam na myśli przede wszystkim podniesienie kwoty zasiłku pielęgnacyjnego dla rodzin. Należy zadbać o to, by rodzice chorych dzieci mieli szeroki dostęp do rehabilitacji, która podnosi komfort i standard życia chorego dziecka. Sama rehabilitacja jest dziś bardzo kosztowna. Myślę, że ten postulat nie będzie trudno zrealizować. Ważne, by znieść zakaz udzielenia świadczenia pracy w momencie, kiedy pobiera się ten zasiłek. Wielu rodziców może pracować w domu i zarabiać pieniądze, jednocześnie pobierając zasiłek, więc taki zakaz jest całkowicie zbędny.

KAI: Czy mógłby Pan wymienić miejsca, gdzie kobiety mogą otrzymać konkretną pomoc?

– Wiele organizacji zrzeszonych w Federacji udziela bezpośredniej pomocy. Chociażby Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka, które oferuje konkretną pomoc finansową. Jest też Fundacja Małych Stópek w Szczecinie ks. Tomasza Kancelarczyka, która prowadzi też Domy Samotnych Matek.

Na pewno konieczne jest zadbanie o tworzenie hospicjów perinatalnych, gdzie rodzice dziecka z wadą letalną będą mieli okazję pożegnać się z nim w sposób gody. W takich miejscach lekarze dbają, by dziecko nie czuło bólu.

KAI: Wiele osób powtarza argument, że zakaz aborcji eugenicznej jest skazaniem dziecka na życie w cierpieniu. Czy tak faktycznie jest?

– Opieka paliatywna daje możliwość ograniczania bólu. To w dzisiejszych czasach o wiele bardziej skuteczne niż zabieg aborcji, który przerywa życie w sposób straszny i bolesny dla dziecka. Usunięcie ciąży nie niweluje bólu chorego dziecka, wręcz zwielokrotniania go.

W przypadku poważnych wad letalnych trzeba sobie zadać dramatyczne pytanie: nie o to czy dziecko umrze, ale jak umrze. Usunięcie ciąży wcale nie jest miłosierdziem dla dziecka. Aborcja, czyli wywołanie przedwczesnego urodzenia środkami farmakologicznymi, naraża dziecko na niesamowite cierpienie. Po takim „porodzie” na siłę dziecko walczy o każdy oddech, a przy niewykształconych jeszcze płucach wywołuje to olbrzymi ból. Natomiast dzisiejsza medycyna paliatywna jest tak rozwinięta, że w wypadku przedwczesnych narodzin jest w stanie zaopiekować się takim dzieckiem. Sprawić, że nie będzie cierpiało. Rodzice otrzymują natomiast czas, w którym będą mogli przytulić swoje dziecko, pożegnać się, po prostu je zobaczyć… „Cud pożegnania” pomaga w przeżyciu straty, jaka ich spotkała.

KAI: Dla niektórych kobiet jedynym wyjściem pozostanie oddanie dziecka do adopcji. Czy w Polsce istnieje wystarczająco miejsc, gdzie można znaleźć opiekę dla chorych dzieci?

– Chociażby wczoraj siostry z Domu Chłopaków w Broniszewicach dały piękne publiczne świadectwo deklarując, że przyjmą każde dziecko, które jest chore i niepełnosprawne, a rodzice nie są w stanie się nim zajmować.

Przeciwnicy decyzji Trybunału głośno mówią o tym, że rodzice będą pozostawieni sami, co – jak wierzę – nigdy nie nastąpi. Mówią też, że państwo zmusza kobiety do heroizmu. Ale to już w obecnych warunkach prawnych nie jest prawdą: człowiek, który nie czuje się na siłach, by wychować chore czy niepełnosprawne dziecko, może zostawić je już w szpitalu. W całej Polsce istnieje też sieć „Okien Życia”, gdzie rodzice mogą to zrobić anonimowo.

Jest wiele domów prowadzonych przez siostry zakonne czy organizacje, które są gotowe zaopiekować się dziećmi. Z całą pewnością trzeba zadbać, by powstało ich jeszcze więcej.

W życiu zdarzają się sytuacje, gdy na świat przychodzi dziecko obarczone chorobą czy niepełnosprawnością, i rodziców, którzy z różnych przyczyn nie są w stanie się nim zająć. Wydaje mi się, że decyzja o adopcji jest o wiele większym aktem miłosierdzie niż decyzja o aborcji takiego dziecka.

KAI: A co z kwestią badań prenatalnych? Wśród lekarzy pojawiają się głosy, że w obecnej sytuacji nie mają one sensu.

– Jestem zdumiony i przerażany wypowiedziami niektórych lekarzy mówiących o tym, że nie ma sensu przeprowadzać badań prenatalnych. To jakieś olbrzymie nieporozumienie. Badania prenatalne należy przeprowadzać. Dzięki nim można poradzić sobie z niektórymi problemami zdrowotnymi jeszcze w łonie matki. Świadomość stanu zdrowia dziecka pozwala też na przygotowania się do leczenia dziecka po jego urodzeniu. Dostęp do badań prenatalnych powinien być wręcz rozszerzony. Postęp medycyny sprawia, że można pomóc coraz większej liczbie dzieci jeszcze na etapie życia płodowego. Jeśli wyrok Trybunału coś w tej kwestii zmieni, to tylko na lepsze.

KAI: Najwięcej kontrowersji wzbudza kwestia ciężkich i nieodwracalnych uszkodzeń płodu. Dzieci, które najczęściej umierają w krótkim czasie po urodzeniu. Jak częste są takie przypadki?

– Można sięgnąć do statystyk Ministerstwa Rodziny, by zobaczyć, że aborcje ze względu na wady letalne to niewielki odsetek. Większość aborcji w wyniku przesłanki eugenicznej dokonuje się na dzieciach z powodu podejrzenia zespołu Downa albo innej  choroby czy niepełnosprawności. Warto dodać, że badanie prenatalne, które ma stwierdzać zespół Downa, nie jest dokładne. Część tych dzieci urodziłaby się całkiem zdrowa.

To prawda, że jest niewielki procent dzieci, które nie mają szans na długie życie poza organizmem matki. Nie są to jednak „potworki”, jak o nich mówią zwolennicy aborcji, by odczłowieczyć chore dzieci. To ludzie. Czasem choroba, która ich dotyka, faktycznie powoduje deformacje wyglądu, ale w skali naszego kraju są to niezwykle rzadkie przypadki. W takich sytuacjach nie zadajemy pytania, czy dziecko umrze, ale w jaki sposób umrze. To nie aborcja jest miłosierdziem dla tego dziecka, ale urodzenie go i opieka paliatywna, która sprawia, że dziecko nie będzie odczuwało bólu umierając.

Znamy świadectwa wielu ludzi, którzy przyjęli na świat chore dziecko. Sam fakt możliwości zobaczenia go, pożegnania się z nim, z perspektywy czasu okazuje się dla nich bardzo kojący. Takie podejście pozwala lepiej poradzić sobie z traumą i żałobą.

KAI: Jak Pan ocenia aktualne wydarzenia. Czy spodziewali się Państwo aż tak dużego buntu środowisk o przeciwnych poglądach? Czy można było uniknąć takiej eskalacji konfliktu?

– Patrząc na protest, w którym bierze udział bardzo wielu ludzi, a jego hasła są wyjątkowo wulgarne, niezapraszające do dialogu, wręcz wykluczające, jest mi smutno. Widzę bardzo wiele przekłamań i manipulacji ze strony osób organizujących obecne protesty. Warto pytać, czy jest to działanie świadome, czy wynika jedynie z braku wiedzy. Z całą pewnością granice protestu, który jest oczywiście dozwolony w demokracji, zastały przekroczone. Nie można dewastować miejsc kultu religijnego. Takie rzeczy są po prostu niedopuszczalne, pewnych granic przekraczać nie wolno.

Trybunał Konstytucyjny w oparciu o analizy prawne orzekł, że przesłanka eugeniczna jest niezgodna z Konstytucją. Więc ani Kościół, ani organizacje pro-life nie narzuciły nikomu tego prawa. Było ono zawarte w najwyższym akcie prawnym Rzeczpospolitej już od 1997 r. Trybunał to jedynie potwierdził.

Mam nadzieję, że przez wysiłek organizacji pro-life w Polsce i wielu ludzi dobrej woli jako społeczeństwo potrafimy zająć się chorymi dziećmi i ich rodzinami i udowodnimy, że dzisiejszy gniew, wściekłość i smutek nie miały racji bytu. Zamiast się kłócić czy wchodzić w walkę z ludźmi, którzy wyrażają dziś wręcz nieracjonalną nienawiść i wściekłość, chcemy poprzez konkretne działania udowodnić, że osoby te nie mają racji. Będę do tego mobilizował swoje środowisko.

Przychodzi teraz czas próby, czy jako państwo i społeczeństwo dorośliśmy do wyeliminowania eugenicznych przyczyn aborcji. Musimy więc wspólnym wysiłkiem i na trwałe pomóc rodzinom w taki sposób, by hasło „piekło dla kobiet” pozostało jedynie wiecowym sloganem. Żadnego piekła regulacja Trybunału Konstytucyjnego nie stworzyła, musimy to teraz ciężką pracą udowodnić.

 

Źródło: PFROŻiR/ KAI/Jeden z Nas – 27 października 2020 r.