Friends HLILogoHLI Human Life International - Polska
Polski serwis pro-life

Tom Vander Woude, ojciec siedmiorga dzieci, z Prince William w stanie Wirginia, którego proces beatyfikacyjny właśnie się rozpoczyna, zostanie pośmiertnie uhonorowany tegoroczną Nagrodą św. Gianny Beretty Molli za Bohaterstwo Pro-Life. 28 września 2008 r.,  gdy jego syn Joseph z zespołem Downa, wpadł do toksycznego zbiornika ściekowego, Tom wskoczył za nim do środka, wypychając go na powierzchnię, chociaż trujące opary wypełniły jego własne płuca.

Uroczystość wręczenia nagrody odbędzie się 24 stycznia 2026 r. podczas Marszu dla Życia Zachodniego Wybrzeża w San Francisco.

- Gdy przed laty usłyszeliśmy historię Toma, byliśmy głęboko poruszeni miłością ojca do swojego dziecka - powiedziała Katolickiej Agencji In formacyjnej (CNA) Dolores Meehan, współprzewodnicząca Marszu dla Życia w San Francisco. – Fakt, że jego syn ma zespół Downa, czyni jeszcze ważniejszym podzielenie się tą historią miłości, ofiary i radości. Nienarodzone dzieci z zespołem Downa bardzo często stają się ofiarami aborcji.

Chris Vander Woude, który podróżuje po Stanach Zjednoczonych, zabiegając o beatyfikację swojego ojca, powiedział: - Tata był głęboko zaangażowany w ochronę i poszanowanie świętości ludzkiego życia.

- Żył według tych wartości aż do ostatniego tchu, gdy uratował życie mojego brata Josepha – dodaje Vander Woude. – Idąc za przykładem św. Gianny, tata bezinteresownie oddał swoje życie z miłości do dziecka.

- W świecie, który często dewaluuje osoby z zespołem Downa, ostatni akt miłości mojego taty wobec brata jest potężnym świadectwem świętości i godności każdego ludzkiego życia – podkreśla.

Otwartość na życie

- Nie sądzę, aby tata kiedykolwiek opuścił Marsz dla Życia. Nie miało znaczenia, czy padał śnieg, czy było strasznie zimno, zabierał na marsz tylu członków naszej rodziny, ilu tylko mógł, bo rozumiał wagę stawania w obronie niewinnych nienarodzonych dzieci i ich prawa do życia – mówi Chris.

Tom, który pracował jako rolnik i pilot komercyjny samolotów, zawsze znajdował czas dla rodziny, wiary i swoich przekonań pro-life. Marsz dla Życia, odbywający się pod koniec stycznia, jest coroczną manifestacją ruchu pro-life,  której celem jest sprzeciw wobec aborcji i obrona ludzkiego życia. Marsz te odbywają się w Waszyngtonie, San Francisco i wielu innych miejscach

- On i mama zawsze byli otwarci na życie w swoim małżeństwie. Tata wierzył w słynne  afrykańskie powiedzenie, że „do wychowania dziecka potrzeba całej wioski”. Zawsze był gotowy wykonać swoją część pracy w tej „wiosce”, pomagając innym – twierdzi Chris Vander Woude.

- Mieli wiele powodów, aby nie mieć licznej rodziny, ale wybrali odważną drogę wiary, nadziei i otwartości na wolę Boga – dodaje.

Tom Vander Woude i jego żona często odmawiali Różaniec przed placówką aborcyjną, która później została zamknięta, a obecnie działa jako przychodnia wspierająca ochronę życia, służąc brzemiennym kobietom w trudnych sytuacjach życiowych.

Małżonkowie Vander Woude także uczyli młode małżeństwa naturalnych metod rozpoznawania płodności opartych na wiedzy i otwartej na życie. 

Kiedy kobieta obserwuje swój cykl za pomocą metody naturalnego planowania rodziny, współpracuje ze swoją płodnością, a nie działa przeciwko niej. Metody te nie niszczą płodności, jak antykoncepcja, Kościół katolicki akceptuje je jako formę planowania rodziny otwartą na życie.

Bob i Karen Fioramonti wciąż pamiętają, jak na początku lat dziewięćdziesiątych, gdy byli młodym małżeństwem, uczestniczyli w zajęciach z naturalnych metod z Vander Woude'ami. – Podczas tych zajęć dowiedzieliśmy się wiele o tym, jak wygląda życie wierzących małżonków otwartych na życie – powiedziała Karen Fioramonti w rozmowie z CNA.

- W tamtym czasie żadne z nas nie znało licznych rodzin, a Vander Woude'owie byli taką radosną parą, która wychowywała siedmiu synów i zachęcała nas do zaufania Bogu i Jego planowi dla naszej rodziny – dodała Karen Fioramonti.

- Oni podzielili się z nami tym, jakim błogosławieństwem jest każde dziecko, a misją rodzica jest wychowanie świętych. Krótko mówiąc, podzielili się z nami swoją wiarą. (...) Po latach wychowaliśmy siedmiu synów oraz dwie córki i jesteśmy niezmiernie wdzięczni za to przesłanie – powiedział Bob Fioramonti.

Syn Vander Woude, dzieląc się z parafiami w całych Stanach Zjednoczonych historią poświęcenia swojego ojca, widzi, jak porusza ona ludzi w każdym wieku. Widziałem, jak ta historia wzrusza ludzi do łez i motywuje ich do naśladowania ofiarnego przykładu mojego ojca – powiedział.

Dolores Meehan, współorganizatorka Marszu dla Życia, wyraziła nadzieję, że historia Toma Vandera Woude’a zainspiruje mężczyzn do podejmowania walki o życie. – Mężczyźni bardzo potrzebują bohaterów – powiedziała.

Mamy nadzieję, że mężczyźni, którzy usłyszą jego historię, poczują się zachęceni, zainspirowani i zmotywowani do naśladowania nie tylko jego ostatniej ofiary, ale także jego życia pełnego wiary i radości, jaką czerpał z ze swojego „prolife-owego serca”.

Mężczyźni muszą usłyszeć, że oni również mogą być bohaterami obrony życia dla swoich rodzin – że mogą działać i być obecni każdego dnia – podkreśla Dolores Meehan.

Historia ofiarnej śmierci Toma Vandera Woude`a  szybko upowszechniła się w całym stanie Wirginia. Wkrótce została też zauważona i opisana zarówno przez dziennik The Washington Post, jak i portal The National Catholic Register.

Washington Post poinformował, że w  pogrzebie  bohaterskiego ojca uczestniczyło ponad 2000 osób, w tym ponad 70 księży,  100 ministrantów oraz ówczesny biskup Arlington, Paul Loverde. W homilii biskup nazwał śmierć Toma prawdziwie świętym ukoronowaniem całego życia oddanego służbie bliźnim.

Źródło: CNA, opracowanie własne, wg. art. Kate Quiñones – 11 grudnia 2025 r.

Wspomóż obronę życia

BLIK_LOGO_RGB