Friends HLILogoHLI Human Life International - Polska
Polski serwis pro-life

Rachel Prescott z z Monmouth w stanie Oregon miała już dwóch starszych synów, gdy okazało się, że jest w ciąży. Byli z mężem Codym otwarci na urodzenie kolejnego dziecka, marzyli o córeczce. Po rutynowych badaniach okazało się, że w jej łonie rozwijają się bliźniaczki. Sprawa zaczęła się komplikować, gdy lekarze stwierdzili u nich wrodzone wady serca, które mogły spowodować, że nie przeżyją porodu lub konieczna będzie skomplikowana operacja.

Kolejne badania prenatalne ujawniły podejrzenie, że obie dziewczynki są obciążone zespołem Downa. To niezwykle rzadka sytuacja, gdyż w przypadku bliźniąt jednojajowych prawdopodobieństwo wystąpienia zespołu Downa wynosi zaledwie jeden na milion. I to przydarzyło się właśnie im! Jednak razem z mężem byli niezwykle poruszeni, w jaki sposób lekarze traktują ich dzieci.

Rachel wspomina, że jej przypadek diagnozowało aż sześciu różnych specjalistów. Wszystkie te konsultacje wyglądały podobnie. Kolejni lekarze przede wszystkim zwracali uwagę na prawdopodobieństwo wystąpienia zespołu Downa, a nie na faktycznie stwierdzone wady serca u dzieci. Każdy z nich usiłował ją przekonać, aby wykonała testy genetyczne, w celu potwierdzenia tego podejrzenia oraz aby uzasadnić dokonanie aborcji, czyli jak mówili terminować ciążę. Prescott podkreśla, że informacje o radzeniu sobie z problemami kardiologicznymi jej dzieci były całkowicie przesłonięte namawianiem na testy genetyczne i możliwe sposoby aborcji. Chciałam im wówczas wyjaśnić, jak daleko jest mi do tego, aby przerwać ciążę, ale wtedy nacisk na mnie był tak duży, że mogłam jedynie siedzieć cicha.

Podobne sytuacje powtarzały się w czasie całej ciąży aż do porodu. Lekarze traktowali ją jak ofiarę i nieustannie namawiali na testy genetyczne. Jednak Rachel razem z mężem stwierdzili, że się nie zgodzą, bo ta wiedza i tak niczego nie zmienia i w rzeczywistości nie jest dla nich ważne czy ich córeczki są obciążone zespołem Downa czy nie.

Dziewczynki urodziły się bez problemów podczas porodu naturalnego. Zostały ochrzczone  i otrzymały imiona Annette i Charlotte. Okazało się też, że Annette jest zdrowa, natomiast Charlotte wymaga skomplikowanej operacji na otwartym sercu, która się udała i nie było żadnych komplikacji.

Mama Rachel była szczęśliwa, że jej córeczki żyją. Szybko jednak zauważyła, że otoczenie jej radości nie podziela. Była wręcz bombardowana wyrazami smutku i ubolewania, które brzmiały prawie jak kondolencje. – Osoby z naszego otoczenia reagowały na zespół Downa z wielką obawą. Zachowywały się tak, jakbyśmy byli w żałobie. Szybko jednak przekazałam im, że nie odczuwamy żadnego żalu czy smutku z powodu naszych pięknych, oddychających i poruszających rączkami i nóżkami córeczek wraz z ich dodatkowymi  chromosomami.

Rachel zdawała sobie sprawę, że dziewczynki prawdopodobnie będą miały wiele problemów zdrowotnych związanych z zespołem Downa. Zaczęła więc czytać poradniki dla rodziców. Była na tyle spostrzegawcza, że zauważyła, iż autorzy tych podręczników traktują urodzenie dzieci z zespołem Downa jak wielkie nieszczęście. Radzą więc rodzicom, jak radzić sobie z poczuciem żalu czy z negatywnym wpływem tej sytuacji na całą rodzinę.

- Uświadomiłam sobie, że nawet w naszym szybko rozwijającym się społeczeństwie prawa człowieka wobec osób z zespołem Downa są ograniczane, a pracownicy służby zdrowia  upowszechniają społeczne uprzedzenia w taki sposób, że rodzicom ukazuje się zespół Downa jako totalną tragedię.

Rachel jest przekonana, że chociaż dziewczynki trochę wolniej się rozwijają, to jednak niewiele się różnią od innych dzieci. – Nasze córeczki raczkują, robią pierwsze kroki, chichoczą i są dosłownie wszędzie. Uwielbiają się bawić ze swoimi starszymi braćmi i lubią swojego puchatego psa Maxa. – dodaje. – Potrafią się także pokłócić o zabawkę czy smoczek, a w nocy zasypiają wtulone w siebie we własnym łóżeczku.

Prescott jest przekonana, że dzieci z zespołem Downa są w społeczeństwie stygmatyzowane, więc zdecydowała się opowiedzieć swoją historię, aby to zmienić. - Wszystkie dzieci mogą zachorować lub się pokaleczyć, nie tylko dzieci z zespołem Downa. Te żałobne pienia i kondolencje nie mogą przeważyć świadectw rodziców o radości z ich obecności.

I dodaje: - Mamy nadzieję, że nasze świadectwo przyczyni się do wyzwolenia rodziców, spodziewających się urodzenia dziecka z zespołem Downa od fałszywych stereotypów i skierowanie ich do radosnego przeżywania rodzicielstwa. Nasza wielka miłość do naszych dziewczynek znacznie przewyższa wszelkie trudy związane z ich problemami zdrowotnymi. Bez wątpienia nadal bym je urodziła, bo kocham je takie, jakie są.

Źródło: The Sun/ Life News, opracowanie własne  – 20 grudnia 2019/ 30 marca 2020 r.

 

We use cookies

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.