Friends HLILogoHLI Human Life International - Polska
Polski serwis pro-life

Sprawa jest precedensowa, gdyż po raz pierwszy trzem lekarzom zarzuca się, że naruszyli normy regulujące legalne przeprowadzanie eutanazji. Dotyczy to uśmiercenia 38-letniej Tiny Nys. W wypadku udowodnienia lekarzom winy, grozi im dożywocie.

Eutanazję u Tiny Nys dokonano na jej prośbę 27 kwietnia 2010 roku. Jednakże najbliższa rodzina zmarłej –  rodzice i rodzeństwo – oskarżyli lekarzy o sfałszowanie historii choroby, niekompetencję i brak szacunku dla pacjentki.

Tina Nys, jak twierdzi jej rodzina, była całkowicie zdrowa, ale poprosiła o eutanazję przeżywając rozstanie z narzeczonym, co spowodowało u niej zachowanie silnie emocjonalne i depresyjne. Psychiatra, która już wcześniej się nią opiekowała, stwierdziła, że u Tiny nie występuje chroniczna i nieuleczalna choroba, co jest warunkiem do uzyskania zgody na legalną eutanazję. Nys udała się więc do innej lekarki-psychiatry Lieve Thienpont, która jest znana jako zwolenniczka eutanazji. Jak piszą belgijskie media  lekarka ta wystawiła diagnozy dotyczące 1/3 przypadków eutanazji przeprowadzanych w Belgii z powodów psychicznych.

Rodzice poinformowali, że zaledwie po dwóch, trzech wizytach lekarka ta zdiagnozowała u ich córki Zespół Aspargera  (lekką postać autyzmu, na którą cierpi także Greta Thunberg). Na tej podstawie wydała zgodę na przeprowadzenie eutanazji. Następnie zrobiła wszystko, co mogła, aby utrudnić rodzicom zapoznanie się z dokumentacją medyczną. Dostali ją po 51 dniach, zamiast po czterech, jak nakazuje prawo. Dr Thienpont pozwoliła sobie nawet na stwierdzenie, że rodzina ta jest głęboko straumatyzowana, zraniona i anormalna o niewielkiej empatii i szacunku do innych. Zaczynam teraz lepiej rozumieć cierpienia Tiny.

Wśród powodów, dla których rodzice wnieśli sprawę do sądu, był też sam sposób przeprowadzenia eutanazji u ich córki. Lekarz, który przyjechał do domu Tiny, by podać jej kroplówkę ze śmiertelnym preparatem, nie miał ze sobą nawet plastra do przymocowania wenflonu i igły, więc kazał ojcu przytrzymywać w tym miejscu, podczas gdy sam podawał truciznę. Po uśmierceniu kobiety podał stetoskop komuś z rodziny, aby sprawdził, czy jej serce już przestało bić. Wychodząc porównał śmierć Tiny ze „śmiertelnym zastrzykiem, który stosuje się, aby uśpić cierpiące zwierzę.

Proces toczy się za zamkniętymi drzwiami, a adwokaci mają zakaz informowania mediów o jego przebiegu. Lekarzom grozi dożywocie, co budzi poważne obawy w świecie medycznym. Jeżeli chociaż jeden z oskarżonych lekarzy zostanie skazany, nawet w niewielkim wymiarze, może to mieć olbrzymi wpływ na całe środowisko służby zdrowia, gdyż lekarze  zaczęliby zrzucać na innych odpowiedzialność za decyzję o przeprowadzeniu eutanazji, napisał flamandzki dziennik „De Morgen”. Ten symboliczny proces może poważnie wpłynąć na system opieki zdrowotnej w Belgii, która w 2003 r. zalegalizowała eutanazję i mocno ją promuje. .

Obrońcy życia w Belgii są zadowoleni z dyskusji, którą wywołał proces w sprawie eutanazji Tiny. Mają jednak wątpliwości czy możliwe jest wygranie tej sprawy. Przypominają, że w ubiegłym roku w Holandii po raz pierwszy lekarz stanął przed sądem za przeprowadzenie eutanazji kobiety, która nie prosiła o śmierć. Jednakże pomimo stwierdzenia przez Komisję ds. Kontroli Norm Dotyczących Stosowania Eutanazji, że lekarz przekroczył procedury, sędzia uniewinnił go motywując, że potwierdzenie woli pacjenta jest niekoniecznym środkiem ostrożności w przeprowadzaniu eutanazji.

Wyrok w toczącej się przed belgijskim sądem sprawie Tiny Nys ma zapaść za dwa tygodnie.

Źródło: Watykan News/ TVP INFO, opracowanie własne – 16 stycznia 202

 

We use cookies

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.