Friends HLILogoHLI Human Life International - Polska
Polski serwis pro-life

Sprawa trafiła do sądu. Otóż bezpłodne małżeństwo zdecydowało się na procedurę zapłodnienia pozaustrojowego. Zgłosili się do CHA Fertility, jednej z renomowanych klinik w Stanach Zjednoczonych. Na wizyty, opłaty, leki, badania i przejazdy wydali ponad 100 tys. dolarów!

Zapewniono ich, że „wszystko będzie dobrze”! Pobrano komórki rozrodcze od obu małżonków, kobietę poddając stymulacji hormonalnej. Komórki połączono „na szkle”, „uzyskując” pięć embrionów. Rodzice zostali poinformowani, że cztery z nich są żeńskie, a tylko jeden męski. (W doniesieniach prasowych nie ma żadnej informacji, w jaki sposób klinika uzyskała tę informację. W tym wieku, gdy embrion ma zaledwie kilkadziesiąt komórek jedyną metodą jest pobranie części z tych komórek i wykonanie badania DNA. Jest to metoda bardzo kłopotliwa, kosztowna, inwazyjna  i niebezpieczna dla dziecka.

Pierwsza implantacja zarodków się nie udała. We wrześniu 2018 roku po kolejnej próbie kobieta zaszła w ciążę, jak się okazało bliźniaczą. Radość była wielka! Jednak po upływie kilku miesięcy podczas badania USG okazało się, że mają dwóch synków. Wzbudziło to ich wątpliwości, coś się nie zgadzało.  Swoje wątpliwości wyrazili podczas konsultacji w klinice, gdzie powiedziano im, że badanie USG nie jest pewne i trzeba poczekać, aż dzieci się urodzą.  W marcu br. urodziło się dwóch chłopców.  Na dodatek stało się jasne, że to nie są ich dzieci, ponieważ rodzice są Azjatami, a dzieci nie należały do tej samej grupy etnicznej.

Wykonano więc badania genetyczne, które wykazały niezbicie, że rzeczywiście nie są one dziećmi tych rodziców, a na dodatek, że wcale nie są spokrewnione ze sobą.

Rodzice byli w szoku, ale to nie koniec tej zadziwiającej historii. Dzięki badaniom genetycznym okazało się, że chłopcy są dziećmi dwóch innych par, które także w tej samej klinice poddały się procedurze zapłodnienia pozaustrojowego. Ostatecznie dzieci zostały oddane ich biologicznym rodzicom, a matka, która je urodziła potraktowana jak surogatka. Klinika nie poinformowała, co się stało z ich własnymi embrionami (poczętymi dziećmi).

Sprawa trafiła do sądu. Właściciele kliniki są oskarżeni o błędy medyczne oraz 14 innych uchybień, które naraziły ich klientów na uszczerbek na zdrowiu i straty moralne.

​Źródło: Mamdzieckointeria.pl