Friends HLILogoHLI Human Life International - Polska
Polski serwis pro-life

W zeszłym tygodniu w Bundestagu miało miejsce istotne zdarzenie, choć sprawa ta przeszła bez echa w polskich mediach. Niemiecki parlament miał głosować nad wyborem trzech nowych sędziów Federalnego Trybunału Konstytucyjnego. Wybory zostały jednak w ostatniej chwili odwołane. Powodem były skrajnie proaborcyjne deklaracje jednej z kandydatek.

Oznacza to, że w Niemczech – przynajmniej do czasu – udało się odsunąć widmo przyjęcia brytyjskiego modelu tzw. dekryminalizacji aborcji. Odmiennie niż parlamentarzyści z Wielkiej Brytanii, wielu posłów CDU/CSU odmówiło głosowania na tę osobę i wybory zostały w ostatniej chwili odwołane.

Spośród trojga kandydatów (jednego zgłoszonego przez CDU/CSU, dwojga przez SPD) niezwykłe kontrowersje wzbudziła osoba profesor prawa Frauke Brosius-Gersdorf. Jest ona zwolenniczką skrajnej liberalizacji przepisów aborcyjnych i sugeruje przyjęcie rozwiązania, na które niedawno zdecydował się parlament brytyjski.

Sprawa jej wyboru prof. Frauke Brosius-Gersdorf wydawała się już przesądzona. Trzej kandydaci otrzymali większość głosów i zostali zaakceptowani przez komisję wyborczą. Zatwierdzenie decyzji komisji przez Bundestag jest zwykle uważane za formalność. Tym razem stało się jednak inaczej. Podstawą były zarzuty o plagiat wobec jednej z dwóch kandydatek SPD, prof. Frauke Brosius-Gersdorf, co zmieniło bieg wydarzeń.

CDU/CSU, SPD, Bündnis 90/Die Grünen i partia Linke podjęły decyzję o zawieszeniu całego procesu wyborczego. W istocie chodziło jednak o coś innego, niż tylko plagiat: o deklarowane publicznie poglądy kandydatki.

Rzeczywisty powód: skrajnie pro-aborcyjne deklaracje

Głównym powodem było stanowisko Brosius-Gersdorf – profesora prawa – dotyczące prawa aborcyjnego, które również wyraziła podczas obrad komisji ds. reform byłego rządu federalnego w 2024 roku. Uważa ona, że dekryminalizacja aborcji jest konstytucyjnie możliwa i opowiada się za bezkarnością aborcji przez cały okres ciąży. Twierdzi również, że embrion zy płód w łonie matki nie posiada godności ludzkiej.

Jej poglądy wywołały powszechny protest społeczny. Posłowie do niemieckiego Bundestagu otrzymali ponad 37 tysięcy e-maili protestacyjnych za pośrednictwem strony internetowej organizacji doradczej dla kobiet w ciąży. Kolejne 125 tys. osób podpisało petycję przeciwko wyborowi tej kandydatki.

Wyraźne zaniepokojenie wyrazili także prominentni przedstawiciele Kościoła katolickiego. Kardynał Rainer Woelki podkreślał godność życia od poczęcia. Przed nominacją prof. Brosius-Gersdorf przestrzegali też biskupi: Stefan Oster, Rudolf Voderholzer, Thomas Renz i Helmut Dieser.

Co warto odnotować, w podobnym tonie wypowiadali się także świeccy katolicy za pośrednictwem Centralnego Komitetu Katolików, który uchodzi za bardzo liberalną instytucję.

Niemieckie sumienie wrażliwsze od angielskiego?

Trudno jednoznacznie powiedzieć, co było kluczowym elementem, który postawił szlaban na drodze do liberalizacji przepisów aborcyjnych. Prawdopodobnie istotnych było kilka czynników. Po pierwsze, ochrona życia jest ważna dla dużej części społeczeństwa Niemiec. Potwierdza to niedawne badanie przeprowadzone przez instytut badania opinii publicznej INSA na zlecenie gazety Tagespost. Wynika z niego, że 41% Niemców jest zdecydowanie przeciwna tezie, że prawna ochrona godności ludzkiej powinna obowiązywać tylko od urodzenia.

Drugim czynnikiem jest świadomość niemieckich posłów, że w kwestiach dotyczących sumienia nie można narzucać dyscypliny partyjnej. Tego akurat od Niemców mógłby się uczyć premier Tusk, który wypowiadając się na Campus Polska w 2022 r. przed poprzednimi wyborami parlamentarnymi uzależniał decyzję o umieszczeniu kandydata na liście wyborczej KO od jego proaborcyjnych poglądów (tj. poparcia dla liberalizacji aborcji do 12 tygodnia ciąży).

Kolejnym czynnikiem był nacisk na posłów ze strony społeczeństwa. Wydaje się, że w przypadku Niemiec parlamentarzyści bardziej poważnie niż u nas traktują społeczne inicjatywy, petycje i bardziej liczą się z głosem wyborców. Tego również moglibyśmy się uczyć od naszych zachodnich sąsiadów.

Wpływ na decyzję posłów wywarł zapewne także Kościół katolicki w Niemczech, który zajął jasne stanowisko w kwestii obrony życia, niezależnie od podziałów w innych kwestiach. Ze smutkiem odnotować można natomiast to, że Kościoły protestanckie, w tym największy – EKD – milczały podczas całego procesu. Ich stanowisko w sprawie obrony życia jest niejasne i chwiejne.

W tej sytuacji trudno nie zadać pytania: dlaczego w Wielkiej Brytanii 17 czerwca tak łatwo i tak olbrzymią większością głosów (379 za, 137 przeciw) przeszła propozycja dekryminalizacji aborcji? Wbrew pozorom, brytyjskie społeczeństwo nie jest zwolennikiem takiego rozwiązania. Zgodnie z sondażem The Telegraph aż 91% Brytyjczyków uważa je za niewłaściwe. W Anglii nie obowiązuje też dyscyplina partyjna w kwestiach dotyczących sumienia. Jasne stanowisko zajęli także hierarchowie Kościoła katolickiego w Wielkiej Brytanii (m.in. abp John Sherrington, odpowiedzialny za kwestie obrony życia w tamtejszym episkopacie).

Gdzie więc szukać odpowiedzi? Czy brytyjskie sumienie jest mniej wrażliwe od niemieckiego? Czy też może – nie po raz pierwszy – Wielka Brytania pełni rolę poligonu doświadczalnego dla liberalno-lewicowych lobby, które zmobilizowały wszystkie siły, aby osiągnąć swój cel, tymczasem obrońcom życia zabrakło siły i determinacji, aby wywrzeć nacisk na przedstawicieli społeczeństwa w parlamencie?

Źródło: Opoka/ CNE, Tagespost, The Telegraph – 21 lipca 2025 r.

Wspomóż obronę życia

BLIK_LOGO_RGB

We use cookies

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.