Friends HLILogoHLI Human Life International - Polska
Polski serwis pro-life

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) szacuje, że każdego roku na świecie dokonuje się 73 mln. aborcji, ale tak naprawdę nikt nie zna faktycznych danych, ani ich nie weryfikuje. Należy wziąć pod uwagę, że zarówno WHO, jak i Instytut Guttmachera, mają powody, aby tę liczbę zawyżać, gdyż są to najwięksi na świecie propagatorzy zabijana dzieci w okresie prenatalnym.

Wobec tego czy można wierzyć publikowanym przez nich szacunkom? A może rzeczywista liczba aborcji jest znacznie mniejsza?

Kwestionowanie tej powszechnie cytowanej liczby nie oznacza umniejszania tragedii aborcji. Jednak nie należy naiwnie akceptować danych publikowanych przez zwolenników zabijania dzieci w łonach matek. WHO, chociaż otwarcie nie popiera aborcji, podkreśla jednak, że jest ona tzw. prawem człowieka i publicznie opowiada się za jej legalizacją. Praktycznym skutkiem tych działań jest wzrost liczby aborcji.

Z kolei Instytut Guttmachera twierdzi, że jest niezależną organizacją badawczą, koncentrującą się wyłącznie na gromadzeniu danych empirycznych dotyczących aborcji. Jednak należy pamiętać, że do 2007 roku instytut ten należał do struktur Planned Parenthood i do tej pory jest finansowany przez środowiska proaborcyjne. Podobnie jak WHO, Instytut Guttmachera działa na rzecz promowania aborcji pod hasłami opieki zdrowotnej oraz opowiada się przeciwko wszelkim prawnym ograniczeniom.

Należy więc zadać sobie pytanie, czy publikowane przez nich szacunkowe dane o olbrzymim wzroście liczby aborcji nie są celowo zawyżane w celu zwiększenia nacisków i poparcia na rzecz legalizacji i zwiększenia liczby donatorów?

Skąd w ogóle wzięła się ta szeroko publikowana liczba 73 milionów aborcji rocznie na całym świecie? Pojawiła się ona w jednym badaniu opublikowanym przez Bearaka z zespołem w czasopiśmie The Lancet Global Health w 2020 roku, w którym oszacowano roczną liczbę aborcji w latach 2015–2019.

Badanie to wykorzystuje tzw. wnioskowanie bayesowskie, czyli metodę wnioskowania statystycznego, w której wykorzystuje się twierdzenia Bayesa do aktualizowania subiektywnego prawdopodobieństwa hipotez, opierając się na dotychczasowym prawdopodobieństwie oraz nowych danych. To takie sprytne zgadywanie – aby oszacować obecne wskaźniki aborcji, łącząc wcześniejsze dane z obecnymi wskaźnikami urodzeń, powszechności antykoncepcji i innymi pośrednimi dowodami.

Jest w tym jednak pewne ALE! Aby modelowanie bayesowskie w ogóle zadziałało, pierwotne dane – punkt wyjścia założeń – muszą być absolutnie rzetelne! Natomiast historyczne szacunki dotyczące globalnej aborcji takie nie były. W rzeczywistości dane te były bardzo rozbieżne. Szacunki z 1995 roku cytowane w PubMed wskazywały na 26 mln. legalnych i 20 mln. nielegalnych aborcji na całym świecie, co daje łącznie 46 mln. aborcji.

Badanie opublikowane w The Lancet z 2016 roku oszacowało globalną liczbę aborcji na 56 mln. rocznie w latach 2010–2014, czyli o 17 milionów mniej niż szacunki Bearaka na kolejne lata.

Czy liczba aborcji rzeczywiście wzrosła o 17 mln zaledwie w ciągu kilku lat, czy też jedno lub oba szacunki były całkowicie błędne? Analiza Bearaka już w założeniu zawiera poważny błąd nie tylko w aspekcie modelowania bayesowskiego, ale także całego modelowania komputerowego: GIGO. Czyli: Garbage In, Garbage Out.

Instytut Guttmachera, w rzadkim momencie szczerości, przyznał, że tak naprawdę nie ma pojęcia, jakie są rzeczywiste wskaźniki aborcji w większości części świata, bowiem śledzenie tego na całym świecie jest trudne, gdyż wiele krajów ich nie rejestruje ani nie raportuje. Dotyczy to szczególnie krajów, w których aborcja jest nielegalna, a zatem nie prowadzi się oficjalnych rejestrów. Czyn nielegalny jest przestępstwem, więc o ile nie zostanie wdrożone śledztwo i sprawa sądowa, jest on starannie ukrywany.

Szacowanie liczby aborcji w krajach, w których jest to kulturowo niedopuszczalne, to czyste zgadywanie. Ograniczenia dotyczące istniejących danych są tajemnicą poliszynela. Na przykład raport z 2005 roku Organizacji Narodów Zjednoczonych pt. Światowa Polityka Aborcyjna (opublikowany 20 lat temu) nadal jest często cytowany jako główne źródło informacji

Raport ten próbował oszacować liczbę aborcji w każdym kraju, jednak obejmował mniej niż jedną trzecią ze 193 państw członkowskich ONZ. Instytut Guttmachera przyznaje, że dokument ten jest „coraz bardziej nieaktualny”, ale nadal twierdzi, że pozostaje jednym z najlepszych źródeł dostępnych danych.

Instytut Guttmachera, ponownie opierając się na błędnym badaniu Bearaka, wysuwa sprzeczne z intuicją twierdzenie, że wskaźniki aborcji są często wyższe w krajach, w których aborcja jest nielegalna, niż w krajach, w których jest legalna. Wyjaśniają to zadziwiając, fałszywe odkrycie, twierdząc, że aborcja jest zazwyczaj łatwiej dostępna w bogatszych, bardziej rozwiniętych krajach, gdzie kobiety rzadziej zachodzą w nieplanowaną ciążę – w dużej mierze dlatego, że antykoncepcja i odpowiednia edukacja seksualna są powszechnie dostępne, a przestępstwa seksualne rzadsze. Nie jest to prawda!

Ponadto twierdzi, że kobiety w krajach rozwijających się i najsłabiej rozwiniętych, mają zazwyczaj ograniczony dostęp do antykoncepcji i edukacji, częściej padają ofiarą przestępstw seksualnych, więc są trzy razy bardziej narażone na nieplanowaną ciążę i rynek aborcji jest większy, pomimo prawnych zakazów, a nielegalne aborcje są bardziej niebezpieczne. To także nie jest prawdą! Argumenty te jednak mają na celu wywieranie nacisków w celu legalizacji aborcji.

Instytut Guttmachera sam przyznaje, że istnieje niewiele danych na temat liczby aborcji w krajach rozwijających się. Praktycznie także nie ma żadnych danych z krajów, w których aborcja jest nielegalna. Z tego powodu sam uzupełnia te luki, ekstrapolując dane z badań poziomu płodności, opierając się na założeniach dotyczących znanych wskaźników płodności, wnioskach ze wskaźników antykoncepcji i bezpodstawnych spekulacjach na temat nieplanowanych ciąż kończących się aborcją.

W efekcie badacze Instytutu Guttmachera, kierując się swoim proaborcyjnym nastawieniem, świadomie lub nieświadomie wyolbrzymiają liczbę nielegalnych aborcji oraz liczbę kobiet umierających z powodu tzw. niebezpiecznych aborcji (tzn. nielegalnych). W grę wchodzi również motyw zysku – coraz większa liczba tzw. niebezpiecznych aborcji jest wykorzystywana do uzasadniania wniosków o coraz większe o dotacje rok po roku.

Od samego początku międzynarodowy ruch aborcyjny realizował swoje cele, posługując się sfabrykowanymi liczbami. Robili to zwolennicy legalizacji aborcji w USA, o czym mówił zaangażowany wówczas w tym ruchu lekarz ginekolog dr Bernard Nathanson, który po latach przeszedł na pozycje pro-life. Pod koniec lat sześćdziesiątych zwolennicy aborcji w USA, dążąc do legalizacji przerywania ciąży, twierdzili, że w Stanach Zjednoczonych każdego roku wykonuje się milion nielegalnych aborcji, a 10 000 kobiet umiera z tego powodu. Dr Nathanson, przyznał później, że te liczby były całkowicie fałszywe. Rzeczywista liczba nielegalnych aborcji była bliższa 100 000 (a nie miliona), podczas gdy liczba zgonów matek w wyniku nielegalnych aborcji według danych federalnych z 1967 roku wynosiła 160 przypadków. Przyznał, że te niesłychanie zawyżone liczby publikowano bez żadnego pokrycia w faktach, aby wzbudzić współczucie społeczeństwa oraz poparcie dla swoich działań.

Globalny ruch aborcyjny nadal zmyśla te liczby! Niezależnie od tego, jaka jest rzeczywista liczba aborcji wykonywanych rocznie na świecie, z pewnością jest ona znacznie niższa niż 73 miliony. I to jest bardzo dobra wiadomość!

Komentarz HLI Polska: Podobne zawyżanie liczby nielegalnych aborcji wystąpiło w Polsce po wprowadzeniu ustawy o planowaniu rodziny, która zabrania przerywania ciąży za wyjątkiem kilku przypadków. Radykalnie proaborcyjna Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, należąca do International Planned Parenthood Federation, publikowana kolejne raporty zawierające twierdzenie, że w Polsce występuje 200 tys. nielegalnych aborcji. Były to dane zupełnie bez pokrycia, a legalnych aborcji raportowano wówczas poniżej jednego tysiąca przypadków. Pomimo otwartej krytyki na terenie Polski oraz komunikatów rządowych, raporty te trafiały do agend ONZ i były traktowane jako wiarygodne dane.

Źródło: PRI/ Life Site News, wg art. Stevena Moshera prezesa Population Research Institute 15 lipca 2025 r.

Wspomóż obronę życia

BLIK_LOGO_RGB

 

We use cookies

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.