Rozregulowany cykl dobowy w młodym wieku może zwiększać ryzyko poważnych zaburzeń psychicznych - wynika z eksperymentów prowadzonych na myszach. Badacze mówią m.in. o schizofrenii i autyzmie. Jak przypominają eksperci z McGill University (Kanada), według wcześniejszych badań niektóre infekcje kobiet w ciąży - na przykład wirusem grypy - podnoszą ryzyko psychicznych zaburzeń dzieci - w tym autyzmu i schizofrenii.
Nieregularne wzorce snu związane często z zaburzonym cyklem dobowym także wiążą się z większym zagrożeniem tymi schorzeniami.
Aby zbadać, jak te czynniki ze sobą oddziałują, naukowcy poddali myszy działaniu prenatalnej infekcji, zakłóceniom rytmu dobowego w okresie dojrzewania, a także obu tym czynnikom jednocześnie. Natomiast na grupę kontrolną myszy nie działał żaden z tych czynników.
Badacze odkryli, że każdy z tych czynników samodzielnie powodował pewne zmiany, jednak ich połączenie działało szczególnie silnie - wpływało na pamięć, lęk, zachowania społeczne oraz aktywność genów w obszarach mózgu związanych ze wspomnianymi zaburzeniami.
"Chociaż potrzebne są dalsze badania - nasze wyniki sugerują, że osoby narażone na wiele czynników ryzyka powinny w szczególny sposób dbać o swój dobowy rytm" - podkreśla Tara Delorme, główna autorka badania opisanego na łamach "Brain Behavior and Immunity" (https://linkinghub.elsevier.com/retrieve/pii/S0889159125001084).
Sytuacja nie jest jednak jednoznaczna.
"akładaliśmy, że różne efekty będą się sumować. Jednak w niektórych przypadkach zakłócenie rytmów biologicznych zmniejszało wpływ infekcji prenatalnej. To sugeruje, że te czynniki mogą oddziaływać ze sobą w nieoczekiwany sposób - dodaje dodaje współautor, prof. Nicolas Cermakian.
Naukowcy skupili się na okresie dojrzewania, ponieważ to szczególnie wrażliwy etap dla rozwoju mózgu.
Nastolatki są szczególnie wrażliwe. Ich wewnętrzne zegary biologiczne zwykle działają z pewnym opóźnieniem, niż u reszty populacji, tymczasem szkoła zaczyna się wcześnie. Do tego dochodzi wieczorna ekspozycja na ekrany i sztuczne światło, które mogą jeszcze bardziej opóźniać ich rytmy biologiczne, prowadząc do zjawiska, które nazywamy społecznym jet lagiem - tłumaczy prof. Cermakian.
[Za: wiara.pl/PAP/Marek Matacz, zdj. Unsplash/ar-HObz0EVocLM]