Friends HLILogoHLI Human Life International - Polska
Polski serwis pro-life

Zapotrzebowanie na narządy do przeszczepów nieustannie rośnie, co powoduje, że niektóre instytucje zajmujące się problemami bioetycznymi i medycznymi zaczynają nalegać, aby lekarze mogli robić to, co kiedyś uważano za absolutnie nie do pomyślenia – pobierać organy od żyjących pacjentów, co przyczynia się do ich zgonu.

Pobieranie ważnych narządów od żywych pacjentów jest nielegalne w ramach tzw. zasady martwego dawcy (DDR). Uniemożliwia ona pobieranie wątroby, płuc, serca, obu nerek itd. od żyjących ludzi – nawet jeśli się na to zgodzą. Tym samym zasada DDR zapewnia, że ​​każdy potencjalny dawca narządów pozostaje w pełni równoprawnym członkiem społeczności ludzkiej i ma zapewnione prawo do życia aż do naturalnej śmierci.

Jednak pojawiają się inne propozycje. W szanowanym czasopiśmie Journal of Medical Ethics w artykule, którego autorem jest bioetyk z Uniwersytetu Utah (USA) Anthony P. Smith, pojawia się zalecenie, aby lekarze mogli pozyskiwać ważne narządy od osób z niepełnosprawnością poznawczą, takich jak np. zmarła Terri Schiavo, gdy jeszcze żyją.

Argumentacja ta bazuje na twierdzeniu, że w dawstwie narządów nie jest najważniejsza śmierć dawcy, ale jego zgoda na pobranie narządów, zwłaszcza jeżeli żyjącego pacjenta zdiagnozowano jako trwale pozbawionego świadomości. W takich przypadkach zabijanie miałoby nie być uznawane za moralnie złe, ponieważ twierdzi się, że nie szkodzi pacjentowi, który według autora tego opracowania nie ma już ostatecznych interesów.

Zakłada on, że bez świadomości człowiek nie może mieć żadnych pragnień ani celów, jak kupienie domu lub zawarcie małżeństwa. Wyciąga więc wniosek, że nie nie istnieje wówczas możliwości skrzywdzenia tej osoby, ponieważ nie ma ona już żadnych interesów, które można by udaremnić lub utrudnić.

Tak jednak nie jest! Przyjęcie tego argumentu, odczłowieczyłoby ludzi uważanych za nieświadomych, a ich życie pozbawiłoby wszelkiego sensu.

Oznaczałoby to bowiem, że zostaliby pozbawieni ochrony, chociaż istnieje wiele przypadków nieoczekiwanego odzyskania świadomości przez osoby rzekomo trwale nieświadome, co raczej świadczy o tym, że ​​zostały błędnie zdiagnozowane. Jedno z ostatnich badań wykazało, że jeden na pięciu pacjentów, uważanych za nieprzytomnych, w rzeczywistości nie znajduje się w śpiączce. Wcześniejsze badanie określiło tę liczbę nawet na 40%.

Twierdzenie, że nie można skrzywdzić nieprzytomnych pacjentów, oznaczałoby również, że można na przykład dokonać na nich gwałtu, gdyż nie są już zainteresowani integralnością swojego ciała. Powstaje więc bardzo poważne pytanie – jeżeli zgodnie z propozycją i systemem wartości dr. Smitha można tych pacjentów uśmiercić pobierając ich organy, dlaczego nie zezwolić także na eksperymenty na ich ciałach zredukowanych po poziomu tkanki?

Większość ludzi nie interesuje się dyskusjami specjalistów w zawodowych czasopismach medycznych. Mają one jednak olbrzymie znaczenie. To, co zaczyna pojawiać się w Journal of Medical Ethics, The New England Journal of Medicine, raporcie Hastings Center, Journal of the American Medical Association i innych tego typu periodykach medycznych, często ma wpływ na rzeczywistość. Publikowanie takiej nowatorskiej argumentacji często jest pierwszym krokiem w kierunku wprowadzania zmian w prawie dotyczącym zdrowia publicznego. Gdy zostanie osiągnięty wstępny konsensus między specjalistami, wiele takich propozycji zostaje usankcjonowanych prawnie lub narzuconych biurokratycznie na drodze różnych zarządzeń.

Zabijanie dla pobierania organów coraz częściej przekracza granicę pomiędzy uzgodnioną a wdrożoną propozycją Zacierana jest bowiem granica między tak zwaną śmiercią mózgu a śmiercią serca.

Istnieją dwa podejścia do stwierdzenia, że ​​życie danej osoby się skończyło. Pierwsza jest powszechnie znana jako śmierć mózgu, która obejmuje nieodwracalne ustanie pracy całego mózgu i każdej jego funkcji. Druga metoda jest czasami nazywana śmiercią serca, co oznacza nieodwracalne zatrzymanie akcji serca.

Należy podkreślić, że kluczowe w stwierdzeniu zgonu w każdym z tych przypadków jest określenie nieodwracalne. Jeżeli akcja serca się zatrzyma, ale można ją wznowić – jak to zwykle bywa w przypadku operacji na otwartym sercu – pacjent nie jest martwy. Jeżeli pozornie martwy mózg nadal może odzyskać sprawność, pacjent nadal żyje. W ten sposób można stwierdzić zgon, ale człowiek, który nadal żyje, ma szansę na leczenie i terapię, dopóki całkowicie nie stracimy nadziei na jego uratowanie.

Niestety, niektórzy chirurdzy – transplantolodzy zacierają te kluczowe granice. Przed pobraniem narządów doprowadzają bowiem do wznowienia akcji serca, chociaż leczenie podtrzymujące życie zostało już odłączone. Procedura ta jest znana jako normotermiczna regionalna perfuzja z kontrolowanym dawstwem po śmierci krążeniowej (NRP-cDCD). Jest ona coraz częściej po cichu testowana lub wdrażana.

Wspomóż obronę życia

To bardzo poważny błąd. Pacjent nie jest martwy, jeżeli jest reanimowany po zatrzymaniu akcji serca. Odcięcie dopływu krwi, w celu spowodowania śmierci mózgu, wydaje się bliskie ożywieniu pacjenta, a następnie zabiciu go.

Kontrowersyjne procedury są akceptowane z jednoczesnym zapewnieniem ze strony ekspertów, że ścisłe wytyczne będą chronić przed nadużyciami. Te zastrzeżenia są jednak robione tylko w tym celu, aby te granice zostwały naruszane lub rozciągane.

American College of Physicians sprzeciwia się temu nowemu podejściu do pobierania narządów, ale zjawisko wydaje się rozszerzać.

Przeciwnicy zalegalizowanej prawnie eutanazji zgłaszają sytuacje, gdy osoby decydujące się na medyczną pomoc w umieraniu otrzymują jedynie zastrzyk pozbawiający ich świadomości, a następnie po przetransportowaniu ich do szpitala są pobierane ich organy do przeszczepów od jeszcze żywego pacjenta, który wcześniej nie wyraził zgody na taką przedłużoną procedurę.

Więcej informacji TUTAJ

 

Źródło: Life News, wg artykułu Wesley’a J. Smitha, J.D, opracowanie własne – 19 października 2022 r.