Friends HLILogoHLI Human Life International - Polska
Polski serwis pro-life

To krańcowy paradoks i absolutna sprzeczność. Kiedy zwolennicy aborcji znajdą cokolwiek, co może ułatwić proces znieczulania opinii publicznej na horror zabijania dzieci w łonie matek, zawsze nazywają to „faktem naukowym”. Natomiast, gdy obrońcy życia zwracają uwagę na fakty, które przeciwdziałają bezdusznej propagandzie biznesu aborcyjnego. mówi się, że zostały przeinaczone, ukradzione, źle zinterpretowane, zafałszowane lub nienaukowe!

W 1965 roku znany fotograf szwedzki Lennart Nilsson opublikował rewelacyjne i piękne zdjęcia, ukazujące różne etapy rozwoju prenatalnego człowieka. Okładka magazynu „Life” stała się międzynarodowym hitem – wielką, zapierająca dech w piersiach sensacją, która niejako otwierała łono matki i pokazywała prawdę o początkach ludzkiego życia. Nikt nie mógł zaprzeczyć, że widzi rzeczywiste dziecko na typowym dla każdego człowieka szlaku rozwojowym.

Obecnie mijają prawie cztery lata od śmierci Nilssona, a jego zdjęcie umieszczone na okładce czasopisma „Life” z podpisem „płód w wieku 18 tygodni” nadal utrzymuje zasłużoną drugą pozycję na liście najwspanialszych zdjęć XX wieku.

Charlotte Jansen, która pisze dla brytyjskiej (i bardzo proaborcyjnej) gazety „The Guardian”, przypomina to wydarzenie: Wydanie to było spektakularnym sukcesem, najszybciej sprzedającym się egzemplarzem w całej historii „Life”. Pełnokolorowe i krystalicznie wyraźne zdjęcie przedstawiało płód w worku owodniowym, z pępowiną zwiniętą w kierunku łożyska. Nienarodzone dziecko, unosi się jak kosmonauta, jest wrażliwe, ale spokojne. Ma zamknięte oczy, a maleńkie, doskonale uformowane piąstki zaciskają się na piersi.

Natomiast Amarens Eggerat opublikowała w „VICE Netherlands” zrzędliwą wypowiedź zarzucając, że obrońcy życia przywłaszczyli sobie to zdjęcie.

Dave Andrusko, autor licznych publikacji National Right to Life News (USA), twierdzi, że ta wypowiedź budzi jego zakłopotanie, gdyż tezy artykułu są niejednoznaczne i przeczą same sobie. Dochodzi do wniosku, że autorce wcale nie chodziło o to, że obrońcy życia wykorzystali (przywłaszczyli sobie) zdjęcia Nilssona, ale że stały się najwcześniejszym ze znanych okien do łona matki, ukazujących faktyczny rozwój prenatalny człowieka, co miało wpływ na opinię publiczną.

Kolorowe fotografie Nilssona z pewnością były jednym z pierwszych przedstawień cudu życia i naprawdę sprawiały, że widzowie mieli wrażenie, że zaglądają bezpośrednio do macicy, obserwując płód spokojnie unoszący się w przestrzeni. Feministki usiłują to podważyć twierdząc, ze Nilsson w rzeczywistości fotografował poronione płody po aborcji.

Faktem jest, że większość tego typu zdjęć pokazuje martwe, poronione dzieci, gdyż nie było ani możliwe, ani sensowne narażanie żywego dziecka na filmowanie go „in vivo”. Niemniej, abortowane dzieci są rozczłonkowane, poranione i zniekształcone, więc zdjęć tych nie można by było wykonać w następstwie przerwania ciąży.

Zdjęcia te są znane od ponad pół wieku, więc w jakim celu ktoś prowadzi tego typu krytykę? Sprawa jest oczywista. Chodzi o podważenie zaufania do obrazu ultrasonograficznego (USG), na którym dokładnie można zobaczyć żywe, ruszające się dziecko w łonie matki w czasie rzeczywistym.

Przed wprowadzeniem technologii ultradźwiękowej obrońcy życia swoje argumenty przeciwko aborcji często opierali na motywacji religijnej lub na fundamencie moralnym. Dzisiaj obrazy USG mają taką jakość, że wystarczy je pokazać, aby nie było żadnych wątpliwości, że w łonie matki rozwija się maleńkie ludzkie dziecko. Obejrzenie obrazu USG wyzwala w ludziach instynkty opiekuńcze, a w kobiecie budzi matkę.

Feministki tego nie mogą znieść! Jeżeli nie są w stanie zanegować faktów, to chociaż starają się podważyć zaufanie do tego badania lub wmówić, że jest ono szkodliwe dla kobiety w ciąży. W placówkach aborcyjnych Planned Parenthood zawsze na początku wykonuje się badanie USG, ale pokazywanie kobiecie obrazu na ekranie jest absolutnie zakazane.

Znakomicie opisuje o Abby Johnson, która przez wiele lat kierowała taką placówką i nigdy nie miała możliwości zobaczenia, co jest na tym obrazie. Gdy na obrazie USG zobaczyła aborcję, diametralnie zmieniło to jest postawę życiową i przeszła do obozu obrońców życia. Te przykłady pokazują, jak fakty biologiczne są fałszywie przeinaczane i używane do propagandy anty-life.

Amarens Eggerat w swoim artykule usiłuje wmawiać, że stosowanie badania ultrasonograficznego, uczyniło kobiety „niewidzialnymi”, gdyż obraz może być interpretowany tylko przez specjalistów. To nie jest prawda, gdyż dzisiejszy sprzęt USG pokazuje obraz poczętego dziecka tak dokładnie, że nikt nie musi tłumaczyć rodzicom, co widzą. Fakty bronią się same!

Dave Andrusko opisuje weekendowe spotkanie w Centrum Pomocowym dla Kobiet w Ciąży. Dyrektor medyczny zrobił małą prezentację i pokazał gościom obrazy USG z lat 70-tych, z roku 2000 i współczesne. Obecnie można zobaczyć główkę, paluszki i inne szczegóły z olbrzymią dokładnością i w pełnym kolorze. można też wykonać zdjęcie. Efekt był absolutnie oszałamiający – publiczność dosłownie zamarła z wrażenia. W pokoju dosłownie było słychać „przelatująca muchę”.

Nikt niczego nie przywłaszczył, tylko prawda sama pokazała swoje oblicze! Jednak zwolennicy aborcji nadal robią wszystko, aby wmówić ludziom, że wyzwalanie ludzkich instynktów opiekuńczych wobec czegoś, co wygląda jak maleńkie, jeszcze nienarodzone dziecko, w jakiś sposób im szkodzi.

 

Źródło: Life News, opracowanie własne – 14 grudnia 2020 r.