Friends HLILogoHLI Human Life International - Polska
Polski serwis pro-life

W październiku 2019 roku Nick i Adelynn Stanton z radością ogłosili, że są w ciąży z czwartym dzieckiem. W grudniu podczas rutynowych badań dowiedzieli się, że lekarze obawiają się o stan serca maleństwa. W styczniu powiedziano im, że ich córeczka ma zespół Downa. Ich reakcja była zupełnie nietypowa –odczuli ulgę i radość.

Adelynn 3 stycznia 2020 roku napisała na Facebooku: Zespół Downa. Dziecko upośledzone, specjalnej troski. Jednak żadne z tych określeń nigdy nie zdefiniuje naszej ukochanej dziewczynki!

Dzisiaj dowiedzieliśmy się, że ma dodatkowy chromosom. Jednak obecność naszej słodkiej Piper Joy jest czymś o wiele ważniejszym od tej diagnozy. Dla niektórych może to zabrzmieć głupio lub świadczyć o naszym zacofaniu, ale gdy dzisiaj powiedziano nam, że nasze dziecko ma Trisomię 21, ja i Nick odetchnęliśmy z ulgą i płakaliśmy z radości, że to tylko to. Ta diagnoza dawała nam nadzieję.

Małżonkowie zostali wcześniej poinformowani, że ​​ich córka może urodzić się martwa, gdyż ma poważne schorzenia. W tym momencie informacja, że to tylko trisomia 21, przynosiła im nadzieję. Piper rosła zdrowo i była silna. Cieszyli się, że będzie się wychowywać razem ze swoim starszym rodzeństwem. Adelynn jednak wcześniej pracowała jako pielęgniarka na oddziale intensywnej terapii noworodków i w pełni zdawała sobie sprawę, że przed nimi prawdopodobnie będzie trudna droga. Chociaż nadal starała się być optymistką, przychodziły chwile zwątpienia, gdy oboje z mężem odczuwali wielki ciężar, który im towarzyszył od otrzymania diagnozy, że ich dziecko jest poważnie chore.

Adelynn powiedziała: - Największe brzemię, jakiego doświadczyłam w życiu, zostało na mnie nałożone w dniu, gdy poinformowano mnie, że moje dziecko jest poważnie chore, a nie wówczas, gdy lekarz stwierdził, że prawdopodobnie ma zespół Downa.

Zdawałam sobie sprawę, że ten zespół nie jest ciężką, śmiertelną chorobą. Wiedziałam, że nasza córeczka urodzi się trochę inna – to wszystko. Nasza maleńka nie jest pomyłką, nie jest przypadkiem, a jej dodatkowy chromosom nie czyni jej gorszą od jakiejkolwiek innej istoty ludzkiej na naszej planecie. To brzemię jest dla mnie ciężkie, bo uwielbiamy nasza córeczkę. Jest ciężkie, gdyż tak bardzo ją kocham, a serce matki zrobi WSZYSTKO, aby ją chronić. Jest ciężkie, ponieważ jej samopoczucie i zdrowie jest całkowicie poza moją kontrolą. Ten ciężar jest ciężki, ponieważ ludzie o dobrych intencjach mówią: „Będę się modlić o całkowite uzdrowienie” lub „Nie znam nikogo, kto mógłby ją kochać tak, jak Ty” albo „Naprawdę wierzę, że Bóg ją naprawi i urodzi się normalna” – to tak jakby była zepsuta lub gorsza i nie można było jej kochać tylko dlatego, że ma dodatkowy chromosom. – stwierdziła.

W czasie trwania ciąży małżonkowie otrzymywali coraz więcej informacji na temat zdrowia Piper. Nie były to dobre wieści. Zdiagnozowano u niej chorobę mieloproliferacyjną (zaburzenia szpiku kostnego), co powodowało białaczkę, anemię i obrzęki. Robiono wszystko, aby pomóc małej. Piper już w łonie matki otrzymała transfuzję krwi i podawano jej sterydy. Opiekujący się nią lekarze twierdzili, że nie znają przypadku wystąpienia tej choroby u tak małego dziecka, jeszcze w okresie prenatalnym. Nikt nie wiedział, jak to się skończy. Celem było dotrwanie do 34. tygodnia ciąży, aby mała miała szanse bezpiecznie się urodzić.

W kwietniu Adelynn obudziła się o drugiej w nocy z silnym krwawieniem. Mąż wezwał karetkę, która zabrała ją do szpitala. Miała skurcze już co 5 minut. Lekarze usiłowali powstrzymać akcję porodową, ale bezskutecznie. Zdecydowali więc o wysłaniu jej karetką do innego szpitala. Nikt nie wiedział czy Piper urodzi się tego dnia ani dlaczego Adelynn tak bardzo krwawi.

Jeszcze z karetki Adelynn napisała SMS: - Bóg działa w swoim miłosierdziu i znajdujemy się tam, gdzie powinniśmy być, zanim będzie za późno. Więc proszę, módlcie się dalej za moje drogie dzieciątko! Ma przed sobą tak trudną drogę, ale udało się nam doczekać do 31 tygodnia i 5 dni ciąży, a mała zdążyła jeszcze dostać ostatnią serię sterydów, więc czujemy się spokojni, że daliśmy jej najlepszą możliwą szansę.

Piper urodziła się przez cesarskie cięcie. – Powiedzieli nam, że szansa, aby dzieko wyszło żywe z sali pooperacyjnej jest zerowa – powiedział Nick. – Kiedy się urodziła i złapała oddech, wreszcie ją zobaczyć i spojrzeć jej w oczy. Byliśmy nią zachwyceni!

Adelynn wyjaśnia, że ​​wówczas Piper została uratowana. Nick, który towarzyszył żonie, powiedział: - Kiedy lekarze wrócili i poinformowali nas, że mała żyje – pamiętam tylko nasz płacz.

Piper walczyła o zycie! Niestety, z powodu ograniczeń COVID-19 jej rodzeństwo nie mogło przyjechać do szpitala, również Nick nie mógł tam przychodzić tak często, jak chciał. Kiedy lekarze powiedzieli mu, że mała w najbliższym czasie odejdzie, pozostał razem z nią przez 16 godzin. - Po prostu ją tuliłem, modliłem się, wstawiałem się za nią u Boga, całując ją – powiedział.

Piper Joy odeszła do Pana siedem dni po urodzeniu.

- Nosiłam ją w łonie przez siedem miesięcy, a ona żyła dokładnie siedem dni - powiedziała Adelynn. Biblia podaje nam tyle przykładów doskonałej i komplementarnej woli Boga. Jestem przekonana, że w ten sposób Bóg pokazał nam, że jej życie było kompletne.

Adelynn wciąż była w żałobie, ale coraz silniej przychodziła do niej myśl, że Bóg chce, aby jej rodzina adoptowała porzucone dziecko z zespołem Downa. Zdecydowali się na to po upływie kilku miesięcy. – Za każdym razem, gdy mówiłem komuś, że moje dziecko ma zespół Downa – mówił: Przykro mi.... Tłumaczyłem wówczas, że mnie wcale nie jest mi przykro. I pytałem czy kiedykolwiek spotkaliście dziecko z zespołem Downa? Chcemy pokazać światu, że te dzieci są ważne. Warto o nie walczyć. Są szczególnym upominkiem od Boga – mówi Nick.

Państwo Stantonowie skontaktowali się centrum adopcyjnym. Poinformowano ich, że właśnie poprzedniego wieczoru zadzwoniła kobieta w ciąży, u której dziecko stwierdzono trisomię 21. Nie miała możliwości wychowywania dziecka szczególnej troski, ale nie chciała go skrzywdzić, prosiła więc o znalezienie dla niego rodziny adopcyjnej.

Adelynn mówi: - poczułam ukojenie. Wydaje mi się, że to może być dziecko, które Pan Bóg wybrał dla nas. To chłopczyk. Rodzona matka wybrała dla niego imię Stantony.

Teraz rodzina Stantonów z niecierpliwością czeka na przybycie ich adoptowanego syna, który ma się urodzić w styczniu. – To oczywiście nie jest nasza Piper, ale jego życie tak bardzo jest splecione z jej życiem – powiedział Nick. – Tak więc zamknięcie tego trudnego rozdziału w naszym życiu jest jednocześnie otwarciem się na życie i wprowadzeniem do naszej rodziny dziecka z zespołem Downa.

 

Źródło: Life Action, opracowanie własne – 9 listopada 2020 r.