Friends HLILogoHLI Human Life International - Polska
Polski serwis pro-life

Młoda 31 letnia mama Michelle Hui, która miała już dwoje dzieci, w szóstym tygodniu ciąży dostała krwotoku i poroniła. Była załamana. Aż pięć badań USG potwierdziło fakt poronienia. Lekarze zaaplikowali jej środek poronny w celu ostatecznego oczyszczenia macicy i wysłali do domu. Po dziesięciu dniach stwierdzili jednak, że trzeba wykonać łyżeczkowanie macicy, gdyż „coś tam jeszcze zalega”, co może być dla niej niebezpieczne.

Przed zabiegiem jeszcze raz wykonano badanie ultrasonograficzne. Lekarz był tak bardzo zaskoczony, że poszedł po bardziej doświadczonego kolegę, aby potwierdzić diagnozę. Okazało się, że co prawda niewyraźnie, ale było widać bicie maleńkiego serca. Michelle nadal była w ciąży!

Okazało się, że poczęły się bliźnięta. Jedno z nich zginęło i zostało poronione, drugie nadal się rozwijało. Czy to wszystko, co się wydarzyło: krwotok i leki mające opróżnić macicę, nie zaszkodziły dziecku? To pytanie pozostawało bez odpowiedzi. Jednak dziecko rozwijało się normalnie.

Początkowo byłam załamana – stwierdziła Michelle. Poronienie i środki aborcyjne, które musiałam przyjmować były dla mnie koszmarem. Dziesięć dni później poszłam do szpitala, aby wykonać zabieg łyżeczkowania macicy i wtedy zobaczyłam bijące serduszko. W pierwszej chwili pomyślałam, że po tym wszystkim, czego doświadczyłam, to nie może być prawda. Ale zatliła się we mnie nadzieja. Lekarz wrócił z kolegą i obaj bardzo uważnie się przyglądali, po czym stwierdzili: niewiarygodne, widać bicie serca. To dziecko żyje! To było najwspanialsze przeżycie, jakiego doznałam w życiu.

Michelle urodziła piękną i zdrową córeczkę, która dostała na imię Megan. Ważyła 2,7 kg. Ma już 18 miesięcy i rozwija się bardzo dobrze.

Lekarze powiedzieli, że to wyjątkowe błogosławieństwo, bo takie przypadki zdarzają się niezwykle rzadko.


Źródło: Life Site News, 7 lipca 2019