Program tego przedmiotu bije po oczach swoim ideologicznym podejściem, nowomową charakterystyczną dla słusznie minionych czasów. W opisie edukacji zdrowotnej słowo „rodzina" pada bardzo rzadko, jakby dla jego twórców była ona nieistotna w wychowaniu młodego pokolenia – zauważa prof. Bogdan Chazan, ginekolog-położnik z Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich.
Tym razem argumenty za wycofaniem dzieci z zajęć edukacji zdrowotnej przedstawił prof. Bogdan Chazan. Nowemu przedmiotowi zarzuca m.in., że nie uwzględnia w podstawie programowej roli rodziny. – Jest wymieniana szkoła, społeczność lokalna, a nawet czasem Ojczyzna, ale rodzina jakby nie istniała – stwierdził.
- Ponieważ jednak rodzina istnieje jako bardzo ważne miejsce wzrastania i wychowania, tego rodzaju podejście autorów podstawy programowej należy traktować jako chęć stopniowego zmniejszania jej znaczenia dla uczniów i następnie jej eliminacji z życia następnych pokoleń – zwrócił uwagę znany ginekolog-położnik.
Dodał, że w podstawie programowej edukacji zdrowotnej wymienia się najróżniejsze modele rodzin, traktując je wszystkie – wbrew Konstytucji RP – równorzędnie.
- W programie napisano, że uczeń zna prawa dziecka i obowiązki rodziców, ale już nie wspomina się tam ani słowem o prawach rodziców, jakby nie istniały czy miały być dla ucznia nieistotne. Nie akceptuje się zasady, że za wychowanie dzieci i młodzieży odpowiedzialni są przede wszystkim rodzice. Szkoła ma za to uczyć, jak rozpoznawać manipulacje w środowisku społecznym i rodzinnym oraz asertywnie na nie reagować” – wyjaśnia. – To pachnie komunizmem – dodał.
W podstawie programowej zwraca się uwagę na profilaktykę otyłości i zespołu metabolicznego, ale pomija się milczeniem problem niedowagi, który dotyczy wielu dziewcząt i wywiera bardzo niekorzystny wpływ na zdrowie: niedokrwistość, osteoporoza, awitaminozy, zaburzenia cyklu miesiączkowego.
Słowa przyjaźń czy miłość w programie nie istnieją.
Zamiast tego proponuje się satysfakcjonującą relację. Propaguje się swobodne zachowania seksualne. Uczeń ma otrzymać wiedzę o współżyciu i wykorzystać ją tak, jak zechce. Duża część treści programu sprawia wrażenie, jakby celem jego autorów nie było wychowanie dzieci we wrażliwym i w pięknym obszarze ludzkiej seksualności, ale produkcja odczłowieczonych robotów, dla których intymne relacje to jedynie aktywność seksualna – zwrócił uwagę profesor. .
Prof. Chazan zauważył także, że prawidłowo przebiegający proces dojrzewania, niezaburzona płodność, prawidłowy przebieg ciąży i porodu są kluczowe dla każdego człowieka, każdej rodziny i bardzo ważne dla kolejnych pokoleń.
- Nie ma o tym mowy w programie edukacji zdrowotnej. Nie ma tam ani słowa o konieczności obserwacji cyklu miesiączkowego w celu wykrywania zaburzeń stanu zdrowia i oceny przyszłej płodności. Nie wspomina się o uznanych metodach kierowania płodnością w sposób naturalny. Macierzyństwo przedstawia się jako źródło kłopotów i zagrożeń. Dziecko jest traktowane jako obciążenie – podkreślił.
Na koniec dodał, że wychowanie młodego pokolenia Polaków według wzorców MEN spowoduje, że nasz kraj będzie nie tylko zamieszkiwać coraz mniej ludzi, ale będą to osoby bez wyższych uczuć, myślące wyłącznie o sobie, niezdolne do odróżnienia dobra od zła.
Nie możemy do tego dopuścić! – zaapelował.
Rodzice mają prawo do wypisania swoich dzieci z tych zajęć tylko do 25 września br.
Więcej informacji TUTAJ
Tagi: edukacja zdrowotna, MEN, prof. Bogdan Chazan, seksualizacja dzieci, negatywny wpływ na dojrzewanie, diety, świadomość płodności, rodzina, dzietność, prawa rodziców.
Źródło: Nasz Dziennik/Opoka – 19 września 2025 r.