Friends HLILogoHLI Human Life International - Polska
Polski serwis pro-life
zdj. Unsplash/chris-anderson

       Istota problemu demograficznego w Polsce tkwi nie w barierach ekonomicznych czy społecznych, ale w wychowywaniu młodego człowieka - ocenił psycholog dr Szymon Grzelak, prezes Instytutu Profilaktyki Zintegrowanej. Podkreślił, że młodych trzeba wspierać w chęci posiadania potomstwa.

Ekspert w rozmowie z PAP zwrócił uwagę, że religijność jest czynnikiem wiążącym się z większym pragnieniem posiadania dzieci.

Od 10 lat jako Instytut Profilaktyki Zintegrowanej (IPZIN) alarmujemy, że istota problemu demograficznego w Polsce tkwi nie w barierach ekonomicznych czy społecznych, ale w wychowywaniu młodego człowieka. W ostatnich latach obserwujemy u polskich nastolatków stały spadek pragnienia posiadania w dorosłym życiu rodziny i dzieci – i jest to spadek z poziomu, który i tak był już niski. W naszej ocenie, jeśli chcemy mieć nadzieję na osiągnięcie zastępowalności pokoleń (choćby na klasycznie podawanym średnim poziomie 2,1 dziecka na parę), to musimy już na etapie dorastania wspierać ich w rozwijaniu marzeń w tym kierunku, gdyż współczesna kultura takich pragnień nie wspiera - powiedział ekspert.

Dr Grzelak zauważył, że badania pragnień nastolatków dotyczących posiadania w przyszłości dzieci 10-12 lat temu pokazywały, że gdyby w 100 proc. zrealizowali swoje marzenia, uzyskalibyśmy współczynnik dzietności na poziomie mniej więcej 1,8. W okresie pandemii COVID-19 wskaźnik spadł do poziomu mniej więcej 1,5. Z kolei w najnowszych badaniach z roku szkolnego 2023/2024 (N = 21 265)wskaźnik ten był na poziomie 1,63 – wyższy wśród chłopców (1,71), a niższy wśród dziewcząt (1,54) - wyliczał ekspert.

Jeżeli mamy marzenia w grupie 11-17 lat na poziomie 1,63, to realistycznie rzecz biorąc, w przyszłości, kiedy marzenia tego pokolenia zweryfikują realia dorosłego życia, osiągną znacznie niższy wskaźnik dzietności – może na poziomie 1,2. Oznacza to dalsze pogłębianie się zapaści demograficznej - powiedział ekspert. Zaznaczył, że osiągnięcie prostej zastępowalności pokoleń byłoby możliwe, gdyby pragnienia nastolatków dotyczące przyszłej dzietności kształtowały się na poziomie 2,5".

Jak podkreślił, w najnowszych badaniach (2023/2024) współczynnik dzietności w marzeniach chłopców w przedziale 11-17 lat nie tylko jest wyższy niż u dziewcząt, ale pozostaje na podobnym poziomie u 11-latków, 14-latków czy 17-latków. Natomiast wśród dziewcząt chęć posiadania dzieci (oraz ich wymarzona liczba) wraz z wiekiem spada."Jedenastolatki dzietność w swoich marzeniach mają na poziomie 1,7 zaś siedemnastolatki na poziomie poniżej 1,4 - wskazał dr Grzelak.

W jego ocenie zmiany wśród płci żeńskiej wynikają w dużej mierze "ze współczesnej kultury masowej, która promuje samorealizację, a jednocześnie są skutkiem ubocznym kultury i polityki równościowej, wspierającej pozarodzinne aspiracje kobiet, które są trudne do pogodzenia z marzeniami o macierzyństwie, zwłaszcza wielokrotnym". Możemy zatem spodziewać się z roku na rok coraz mniejszej liczby dzieci - stwierdził.

Psycholog powiedział, że w świetle badań IPZIN opublikowanych w raporcie "Jak wspierać młodzież w niestabilnym świecie?" (2023 r.) spośród wielu badanych celów życiowych młodzieży, wskazanie tylko jednego wiąże się z lepszą kondycją psychiczną, mniejszym korzystaniem z substancji psychoaktywnych, mniejszym podejmowaniem zachowań ryzykownych. Tym celem jest +szczęśliwe życie rodzinne dzieci+ - wskazał.

W najnowszych badaniach IPZIN z roku szkolnego 2023/2024 cel ten wskazało 27 proc. młodzieży. "Jest on rzadziej wskazywany niż +zrobienie kariery zawodowej+, które zadeklarowało (40 proc. badanych), +zdobycie dużego majątku+ (33 proc.) czy +trwała miłość, przyjaźń+ (48 proc.)" - zwrócił uwagę dr Grzelak.

Zaznaczył, że sensowne i długofalowe cele życiowe sprzyjają zdrowiu psychicznemu. "Rodzina i dzieci to cel życiowy, który ma charakter długofalowy, a zarazem w jego centrum jest dobro innych" - dodał.

Przyznał, że istnieje także zależność odwrotna - jeżeli ktoś ma słabą kondycję psychiczną, to trudniej mu marzyć o pozytywnych rzeczach długofalowych. "Jeśli czuje się w życiu źle, jeśli jest mu ciężko, to nie mam wówczas ochoty powoływać do życia innych" - podsumował ekspert.

Z analiz Instytutu Profilaktyki Zintegrowanej wynika, że ważnym czynnikiem niechęci do posiadania dzieci jest brak osobistego kontaktu z małżeństwami, których miłość jest dla badanego nastolatka przykładem - powiedział dr Grzelak.

W badaniach prowadzonych przez Instytut od 2002 r. obserwowany jest stały spadek odsetka młodzieży, która widziała wokół siebie przykład małżeństwa, którego miłość jest dla nich punktem pozytywnego odniesienia. W 2002 r. było to 66 proc., w 2011 r. - 60 proc., w latach 2021-2022 - 48 proc., a 2024 r. było 46 proc. - powiedział ekspert.

W naszej ocenie w działaniach profilaktycznych należy stwarzać młodzieży okazję do kontaktu bezpośredniego z dobrymi, kochającymi się małżeństwami. Mogą to być np. dziadkowie - reprezentujący starsze pokolenie czy kochające małżeństwa w dalszej rodzinie czy wśród przyjaciół - powiedział psycholog.

Z danych GUS wynika, że liczba ludności w Polsce pod koniec 2024 r. spadła o 147 tys. wobec roku 2023 i wyniosła 37 mln 489 tysięcy. To oznacza, że na każde 10 tys. ludności ubyło 39 osób. Liczba ludności w Polsce zmniejsza się począwszy od 2012 roku.

Według GUS, w najbliższej perspektywie nie należy oczekiwać znaczących zmian zapewniających stabilny rozwój demograficzny. Wskazuje na to bardzo niski poziom urodzeń, wysoka liczba zgonów, a także niższa niż w 2023 r. liczba zawartych małżeństw.

Na zmiany w liczbie ludności w ostatnich latach wpływ ma przede wszystkim przyrost naturalny, który pozostaje ujemny począwszy od 2013 r. W 2024 r. - jak podał GUS - liczba urodzeń była niższa od liczby zgonów o prawie 157 tys. To oznacza, że współczynnik przyrostu naturalnego (na 1000 ludności) wyniósł -4,2 i obniżył się o 0,6 pkt proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem.

[Za: niedziela.pl/PAP zdj.Unsplash/chris-anderson]