28 września odbyło się posiedzenie Parlamentarnego Zespołu na rzecz Polityki i Kultury Prorodzinnej, na którym podjęto tematykę sposobu nauczania w szkołach przedmiotu “Wychowanie do życia w rodzinie”.

Podczas spotkania głosy zabierali m. in. Maciej Kopeć, minister podsekretarz stanu w MEN, Emilia Różycka, naczelnik wydziału w Departamencie Programów Podręczników i Innowacji, Danuta Pusek, główny specjalista w tym departamencie, a także członkowie samego zespołu oraz goście: Teresa Król, która swego czasu wraz z 17-osobowym zespołem rozbroiła tzw. bombę seksualizacji dzieci w szkołach, zastępując edukację seksualną – wychowaniem do życia. Wśród uczestników obecni byli także: Agnieszka Dochniak, krajowa doradczyni ds. życia rodzinnego przy Episkopacie Polski, przedstawiciele Instytutu Ordo Iuris, Fundacji Życie, Związku Dużych Rodzin 3+ oraz Konfederacji Kobiet RP.

 

Na takie spotkania przychodzą osoby, które potrafią merytorycznie występować przeciwko deprawacji naszych dzieci. Właśnie przedstawiciele prorodzinnych fundacji i stowarzyszeń są prawdziwymi strażnikami realizacji planów wychowawczych w szkołach, dla których prawo naturalne jest głównym wyznacznikiem wszelkiej edukacji. Oni wykazali się największą wiedzą i temu, co mówili należy się uważnie przyjrzeć.

Dowiedzieliśmy się od nich, że spada zainteresowanie wśród uczniów uczestnictwem w nieobowiązkowych zajęciach WDŻ. Są takie klasy, w których, jak powiedziała T. Król na zajęcia chodzi tylko jedna osoba! Dyskutowano na temat przyczyn tego zjawiska, podniesiono temat braku gratyfikacji przedmiotu, to znaczy braku umieszczenia jego nazwy na świadectwie – od 15 lat na tym dokumencie nie ma po nim śladu. Niektórzy uznają to za powód niechęci do uczestnictwa w zajęciach.

Wszyscy goście podkreślali wartość wolności rodziców w podjęciu decyzji o uczestnictwie dzieci na takich zajęciach. Obligatoryjność uczestnictwa byłaby katastrofalna z kilku powodów, ale jeden z nich wybrzmiał najmocniej. Chodzi o przygotowanie kadry nauczycieli do prowadzenia przedmiotu. I tutaj pojawia się duży problem, o którym należy głośno mówić. Z jednej strony nauczyciele mogą przygotowywać się do nauczania go w ośrodkach, które szkolą kadry na fundamencie katolickim, prorodzinnym, z drugiej zaś strony można zdobywać kwalifikacje  na studiach opartych na ideologii LGBT, tak jak to się dzieje np. u Magdaleny Środy. Dla dzieci oznacza to, że mogą trafiać na lekcje WDŻ tak samo do nauczyciela o kręgosłupie moralnym, zbudowanym na wartościach prorodzinnych, ale i na kogoś, kto będzie ideologizował je światopoglądem LGBT.

W odpowiednich ośrodkach szkoleniowych dla nauczycieli fachowych doradców powołanych do pomocy nauczycielom prowadzącym WDŻ w całym kraju pozostało tylko pięciu! Pozostali już nie żyją…

Ogromnym problemem jest także brak zainteresowania młodych ludzi studiami o takim kierunku, gdyż po zdobyciu kwalifikacji osoby z takim wykształceniem po prostu nie mają zatrudnienia, bo wielu dyrektorów nie traktuje poważnie tego przedmiotu, proponując rodzicom w zamian na przykład  lekcje przyrody. Po sugestiach dyrektorów rodzice chętnie na to przystają.

Ciekawym głosem podczas spotkania był apel o zwrócenie uwagi na wychowanie dzieci na etapie przedszkolnym. Chodzi o zbudowanie prawdziwego autorytetu rodzicielskiego u dużo młodszych niż szkolne dzieci. Tym koncepcjom należy się z pewnością większa uwaga.

Spotkanie zespołu można w całości odsłuchać pod linkiem:

http://www.sejm.gov.pl/Sejm8.nsf/transmisje.xsp?unid=FE4F3298338CBFCEC125819C00480B14#

[Za: prawy.pl z dnia 29.09.2017 r. fot. TV Republika]