Nie sposób już dłużej ukrywać, że antykoncepcja bazująca na syntetycznych hormonach nie jest bezpieczna dla zdrowia i życia kobiety. Dlatego laboratoria naukowo-badawcze wielkich koncernów farmaceutycznych poszukują nowych sposobów ubezpładniania. Czy substancje pozyskane z dziko rosnących roślin mogą być kluczem do opracowania nowej generacji środków antykoncepcyjnych?
 
Dwa związki znalezione w roślinach mają stanowić alternatywę dla tzw. antykoncepcji awaryjnej, o ile naukowcy ustalą, jaka ich ilość jest potrzebna do obezpłodnienie człowieka.
 
Naukowcy zwrócili uwagę na substancje chemiczne występujące w roślinach od dawna stosowanych w medycynie tradycyjnej, głównie chińskiej. Wykorzystuje się je w leczenia reumatyzmu, zapalenia nerek, nowotworów trzustki i jajnika. Badania kliniczne przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych pokazały, że substancje te mogą również blokować zapłodnienie. Jednak związki te występują w roślinach na tak niskim poziomie, że koszt ich ekstrakcji jest bardzo wysoki.
 
Związki chemiczne o nazwie pristimerina i lupeol uniemożliwiają zapłodnienie, ponieważ blokują u plemników poruszanie witką, uniemożliwiają podążanie w kierunku komórki jajowej i wniknięcie do niej. Autorzy badań opublikowali w czasopiśmie "Proceedings of the National Academy of Sciences" artykuł, w którym stwierdzili, że oba związki chemiczne działały jak "prezerwatywy molekularne".
 
[Tłumaczenie i opracowanie własne HLI Polska na podstawie serwisu informacyjnego BBC News/ Health (Philippa Roxby) – 16.05.2017 r.]

Zdjęcie: Wikipedia (Vojife) - CC BY 3.0